poniedziałek, 16 listopada 2015

Wytknij mi błędy

Witajcie

Do napisania postu zainspirował mnie jakiś gość z aska. Zacznę od czegoś, co wiąże się z tematem bloga.

Wytknij mi błędy, czyli znajdź absurdy w tekście, który napisałem.


Siedzieli na łodzi już dobrą godzinę. Pogoda wciąż była ładna, zero fal. Łódź nieznacznie posuwała się w nieznaną stronę.
- Jestem głodny. - przerwał ciszę Rysiek. - Kiedy po nas ktoś przyjedzie?
Rafał spojrzał na kolegę groźnie.
- Mówiłem ci już dziesięć razy. - odparł oschle i bez przekonania. - Zaczną nas szukać pewnie dopiero za jakieś trzy godziny. Według planu mieliśmy wrócić za dwie. Pewnie chwilę odczekają, pomyślą, że trochę sobie przedłużyliśmy nasz wypad.
- Trzy godziny to za długo, jak dla mojego żołądka. - Rysiek podniósł się z klęczek. - Nie masz jakichś przekąsek na pokładzie?
- Coś powinno być w schowku po prawej.
Rysiek zerwał się w stronę schowka i pół minuty później pochłaniał paczkę chipsów.
- Mogłeś mi wcześniej powiedzieć, że mamy jedzenie.
Strasznie kruszył po pokładzie i wycierał tłuste palce o burtę, ale Rafał starał się go ignorować. Brakowało tylko, żeby się pokłócili. Też był głodny. Chciał już wrócić, wziąć prysznic, zjeść coś konkretnego i pobyć trochę jak najdalej od Ryśka i jego braku manier.
- Dobre. - zajadał się starymi chrupkami. - Ale mogliby już po nas przyjechać.
Zamknij się już!, krzyknął w myślach Rafał. To oczekiwanie źle na niego działało. Był rozdrażniony. A Rysiek robił wszystko, żeby go wkurzyć.
Minęła kolejna długa minuta pełna oczekiwania i ciszy.
- Dobre batony.
- To żarcie jest pewnie przeterminowane. - podniósł oczy na Ryśka. Ten właśnie sprawdzał datę ważności na opakowaniu.
- Tylko o miesiąc. - ucieszył się Rysiek. - Czyli można śmiało jeść.
- Będzie ci się chciało pić po chipsach. A wody to mamy chyba tylko jedną butelkę. - wskazał na otwarty schowek, w którym pozostały dwa batony, półtoralitrowa butelka wody i… i coś jeszcze. Mały czarny kształt – pistolet. Ale Rafał wiedział, że to co właśnie wziął do ręki to nie broń.
Boże, dzięki ci, pomyślał.
- Trzymacie spluwę na motorówce? - podniecił się Rysiek. - Czadowo!
Rafał przewrócił oczami.
- Tak, mamy jeszcze dwa glocki i karabin maszynowy.
- Ale czad! - Zaczął się rozglądać w poszukiwaniu broni. - Gdzie?
- Boże, jak ty czasem nie ogarniasz, Rysiek, to bój się Boga.
- Ale, że co? - zdziwił się.
- To flara, ośle. Nie żaden pistolet. Jeśli zauważymy w oddali helikopter, albo łódź, wystrzelimy ją. Dzięki temu dużo szybciej nas znajdą.
- Czadowo.
Nastała kolejna chwila spokoju. Minął może kwadrans, a może godzina, kiedy zauważyli w oddali mały punkcik. Ledwie zauważalną kropkę. Wydawało się, że powoli przesuwa się, płynie z północy na południowy zachód. Rafał sięgnął po lornetkę. Tak, to łódź! Bez zastanowienia uniósł rękę ku górze i wystrzelił flarę. Czerwony błysk pomknął ku niebu, by po chwili rozprysnąć się jak mydlana bańka. Oby nas zauważyli, załkał w duchu. Może byli za daleko i zmarnował ich jedyną flarę.
- Nareszcie. - Rysiek wstał i przeniósł wzrok z odległego punkcika na twarz Rafała. - Na pewno nas zauważą?
- Tak mi się wydaje.
- Pić mi się chce – skwitował rudy chłopak.
- Jeszcze raz się odezwiesz to wyrzucę cię za burtę.
- Stary, coś ty taki nerwowy? Słoneczko przygrzało?
- Nie. - spojrzał przez lornetkę – Płyną dalej. Nie zauważyli nas.

 Druga część wpisu będzie się tyczyła nienawiści w internecie.

Hejt - czy mnie to rusza?

Niby się nie przejmujesz, masz mnóstwo ważniejszych spraw do załatwienia (choćby praca i studia), jednak to siedzi w głowie. I im bardziej sobie wmawiasz, że tego nie ma, to to tym bardziej wwierca się w mózg. Dlaczego to cię tak boli? Przecież niekoniecznie ktoś ma rację, to tylko głupie słowa. Czy to wynika z braku poczucia własnej wartości? Czy nie potrafisz uwierzyć, że coś robisz dobrze? Po swojemu? Dlaczego jesteś taki słaby, człowieku?!




Uważam, że mogę bez skrępowania oglądać Dąbrowskiego. On robi coś co kocha, a przy okazji może z tego żyć. Dla mnie to inspiracja, by nie brać życia takiego jakim jest. On pokazuje, że można osiągać znacznie więcej niż nam się wydaje. Dzięki takim osobom nie poddaję się w realizowaniu swoich ambitnych celów. Jakich? To już moja sprawa.

Pozdrawiam Pana Inspirację.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz